Zostało mało czasu!
0
0
dni
0
0
godzin
0
0
minut
0
0
sekund
Daj bliskim chwilę,
którą zapamiętają
Kup prezent
Zamknij

80 lat temu urodził się Marek Grechuta – piosenkarz, poeta i kompozytor

PAP 09:59, 10.12.2025 Aktualizacja: 10:03, 10.12.2025
Skomentuj PAP PAP

- Kulturą twórczą i wykonawczą Marek Grechuta rzucał estetyczne wyzwanie estradowej tandecie i artystycznej bylejakości - mówi PAP Janusz R. Kowalczyk autor książki pt. "Wracając do moich Baranów" (2012). - Udało mu się coś w praktyce niewykonalnego: tworzył piosenki, które trafiały zarówno do elit, jak i do mniej przygotowanych słuchaczy. Na jego koncerty przychodzili ludzie szukający chwili zadumy, refleksji, dobrej poezji oprawionej odpowiednią do tych wierszy muzyką - wyjaśnił.

Kulturą twórczą i wykonawczą rzucał estetyczne wyzwanie estradowej tandecie i artystycznej bylejakości - 10 grudnia 1945 r. urodził się w Zamościu Marek Grechuta - piosenkarz, poeta i kompozytor, wykonawca takich piosenek jak "Dni, których nie znamy", "Będziesz moją panią", "Niepewność" czy "Hop, szklankę piwa".

"Artysta, który zatrzymał ulotny świat poezji i potrafił uczynić z niego potęgę" - mówił o nim przyjaciel Jan Kanty Pawluśkiewicz, kompozytor, współzałożyciel grupy Anawa.

"Grechuta jawi się jako jeden z najbardziej oryginalnych artystów polskiej muzyki popularnej" - napisał Maciej Sienkiewicz ("culture.pl", 2010). "Interpretował zarówno własne teksty, jak i wiersze polskich poetów od przełomu poprzednich wieków do współczesności, współpracował z wieloma wybitnymi instrumentalistami. Łączył elementy rocka progresywnego i nowoczesnego jazzu z elementami muzyki etnicznej czy klasycznej. Wpisał się do największych indywidualności polskiej sceny muzycznej, pozostając jednak zawsze poza jej głównym nurtem" - wyjaśnił.

"Złotowłosy chłopak nieruchomo stojący przed mikrofonem" pojawił się w drugiej połowie lat 60, kiedy w muzyce pop królowało mocne uderzenie. "Utwory zespołu Anawa szły zdecydowanie pod prąd, na przekór hałaśliwej modzie i nadekspresji w stylu Karin Stanek" - podkreślił Janusz R. Kowalczyk.

"Trzymał ręce nieruchomo wzdłuż ciała i śpiewał. Ani kroku w lewo czy w prawo. Koledzy mówili mu: facet, teraz jest modny bigbit, a ty tak stoisz, idź na zajęcia z choreografii" - wspominał Zbigniew Wodecki, cytowany w artykule Katarzyny Kachel pt. "Jaki był Marek Grechuta?" ("Gazeta Krakowska", 2006).

"Próba nadinterpretacji poezji poprzez jakieś ruchy byłaby niewłaściwa" - Grechuta wyjaśniał swoją postawę przy mikrofonie potrzebą skupienia. "Poezja jest sferą wyobrażeń. Skoro publiczność stara się siedzieć w skupieniu, żeby wysłuchać piosenki, podobnie powinien zachowywać się wykonawca" - mówił.

"W natłoku agresywnych melodii, w przeważającej mierze anglosaskich, ale i rodzimych, Markowi Grechucie udało się utrzymać własną linię artystyczną przez ponad trzy dziesięciolecia. O dziwo, liryczne teksty, perlista muzyka i rozpoznawalny głos lidera grupy szybko znalazły zwolenników i - prawem kontrastu? - dostały się na listy przebojów" - czytamy we "Wracając do moich Baranów".

"Zawsze jest zapotrzebowanie na piosenkę wartościową, której tekst jest piękny w formie i treści, mówi zaś o sprawach czasami zwykłych w sposób niezwykły, wzniosły" - mówił Grechuta. Jego zdaniem, piosenka poetycka "przeżyła różne mody i zawsze będzie mieć swoje miejsce i swoją publiczność".

"Ubierał się w nieco staroświeckim stylu. Gdy chłopcy z zespołu Anawa nosili spodnie dzwony lub zdobywane za granicą wojskowe zielone kurtki, on chodził w trenczu a la Humphrey Bogart w filmie» Casablanca«. Marek był w dobrym tonie i ten dobry ton został doceniony w Krakowie" - przypomniała Marta Sztokfisz, autorka biografii Marka Grechuty pt. "Chwile, których nie znamy" (2013).

Był synem Zygmunta i Wandy z domu Stryjek - rodzice rozwiedli się, gdy miał 12 lat. "Pełen niepewności, braku we własne siły i możliwości. Taki już będzie zawsze" - zapisała zatroskana matka w swoim pamiętniku, z którego cytat ten wyjęła Marta Sztokfisz.

Był jednak szkolnym prymusem chłopcem spokojnym, nie dostarczającym swymi wyczynami - w odróżnieniu od innych rówieśników - chwil grozy rodzicielce. "Na wagary nigdy jednak nie udało nam się go wyciągnąć. Zawsze przygotowany, świetny z łaciny, uwielbiany przez profesorów" - powiedział Katarzynie Kachel szkolny kolega Grechuty Jerzy Słupecki. "Ale nie mogę powiedzieć, jak trzeba było, to dał ściągnąć" - podkreślił.

"Wiedział po co się uczy" - napisała Marta Sztokfisz. Jedyną praktycznie jego niesubordynacją, były potajemne kontakty z ojcem, już po rozwodzie - jawnych matka zabraniała. Nie był szkolnym sportowcem, ale zagorzałym kibicem piłki nożnej. Miał w pamięci wyniki meczów, nazwiska strzelców bramek i składy drużyn nawet najniższych klas rozrywkowych - Górnika Bochnia czy Kmity Zabierzów. Już w Krakowie kibicował Wiśle - ale to Korona Kielce za uznała jego "Dni, których jeszcze nie znamy" za swój hymn, śpiewany przez kibiców.

Do Krakowa trafił na studia architektoniczne - promotorem jego pracy dyplomowej był prof. Wiktor Zin, który wcześniej, jeszcze w Zamościu, obejrzał rysunki licealisty Grechuty. "Były dobre" - ocenił. Dlaczego jednak muzykujący od najmłodszych Marek wybrał architekturę? "Dziwni się ludzie zgromadzili wtedy na tych studiach: Demarczyk, Kanty Pawluśkiewicz, Grechuta, Mleczko" - powiedział prof. Zin Katarzynie Kachel w 2006 roku.

Właśnie z Janem Kantym Pawluśkiewiczem na przełomie lat 1966/67 Grechuta założył wraz "Kabaret Architektów Anawa".

"Kabaret powstał przypadkowo. Zainspirowani pierwszymi próbami Kantora, robiliśmy happeningi" - wyjaśnił Grechuta cytowany w książce Janusza R. Kowalczyka. "Z tej grupy utworzył się kabaret jako ciekawe dopełnienie artystyczne. Była w nim muzyka, plastyka, zabawa literacka, czyli przedsięwzięcie towarzyskie z ambicjami. Nazwa, z francuskiego »en avant!«, miała określać naszą stylistykę muzyczną. Jak mawiał konferansjer Tadeusz Kalinowski: »Najsamprzód do przodu, a potem… zobaczymy«. Ta nazwa zobowiązywała" - podkreślił Gechuta.

Zadebiutowali w 1967 r. na VI Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie, odnosząc podwójny sukces. Anawa została wyróżniona I nagrodą za aranżację, natomiast sam Grechuta dostał II nagrodę w kategorii wokalistów, ustępując tylko studentce warszawskiej AWF - Maryli Rodowicz.

Kabaret wkrótce przekształcił się w zespół muzyczny towarzyszący Grechucie. "Po debiucie na Festiwalu Piosenki Studenckiej posypały się propozycje koncertów. Człowiek wpadł w rytm tworzenia utworów, w rytm występów. Wtedy zrozumiałem, że architektem nie zostanę, a innej drogi, poza artystyczną, nie widziałem" - wspominał Grechuta.

Największe sukcesy miał w Opolu. Już w 1968 r. za "Serce" otrzymał nagrodę dziennikarzy. Rok później dostał nagrodę Telewizji Polskiej za piosenkę "Wesele". Dwukrotnie wyśpiewał tam Nagrody Główne - za "Korowód" w 1971 r. i za "Hop, szklankę piwa" w 1977 roku.

Na tym samym festiwalu w 1977 r. Krystyna Janda niezwykle ekspresyjnie wykonała "Gumę do żucia" - tekst napisał Grechuta.

"Od dawna byłam wielbicielką talentu Marka Grechuty" - powiedziała Janda w książce "Wracając do moich Baranów". "Aż tu nagle, u progu mego życia zawodowego, stał się dla mnie nadzwyczajną postacią. Sprawił, że spojrzałam na siebie w inny sposób. Byłam już po pierwszych kontaktach z Andrzejem Wajdą, kolegami w teatrze. Wszystko wokół było agresywnym parciem do przodu. Poza Markiem. Przy nim odnalazłam zamyślenie, oddech, spokój, ciszę. Była to zupełnie inna, bardzo ważna strona tego, co robiłam. Każde spotkanie z nim było dla mnie świętem. Jego śpiewanie zawsze kojarzy mi się z najwspanialszymi chwilami w życiu. Bardzo dużo mu zawdzięczam" - dodała.

Piosenka "Hop, szklankę piwa" pochodziła z musicalu "Szalona lokomotywa" napisanego wraz z Krzysztofem Jasińskim i Pawluśkiewiczem na podstawie tragifarsy Witkacego. Musical był wielkim sukcesem Teatru STU - Grechuta śpiewał tam wspólnie z Rodowicz.

Na początku lat 70. artysta prowadził zespół WIEM - nazwa nie była żadnym samochwalstwem tylko skrótem hasła "W Innej Epoce Muzycznej", stanowiącego chyba artystyczne credo Grechuty. Nagrali dwa albumy - "Droga za widnokres" (1972) i Magia obłoków" (1974). Grupa rozpadła się w 1975 roku. Grechuta rozpoczął współpracę z Piwnicą pod Baranami.

"Akces Grechuty do kabaretu Piotra Skrzyneckiego mógł budzić zdziwienie. Transfer artystów odbywał się zazwyczaj w przeciwną stronę. Soliści tylko czekali, aż ich nazwiska wypłyną poza krąg piwniczny, żeby rozpocząć karierę w wielkim świecie rozrywki. Tymczasem popularność Grechuty - ugruntowana setkami występów, wieloma płytami, laurami festiwalowymi - była oczywista. Dołączył do zespołu jako gwiazda" - napisał Janusz R. Kowalczyk, który wówczas poznał go osobiście. A pierwszy raz zobaczył go w tramwaju. "Wyraźnie przypominam sobie nagłą gonitwę myśli: on czy nie on? Nie mieściło mi się w głowie, żeby tak znany artysta mógł się przemieszczać publicznym środkiem lokomocji. Kiedy trafiłem do Piwnicy, doznałem kolejnego wstrząsu poznawczego: Grechuta dopiero wtedy, już po sukcesie Szalonej lokomotywy w Teatrze STU, robił prawo jazdy" - wspominał.

Śpiewał najczęściej własne teksty, do własnej muzyki. Korzystał też z kompozycji Jana Kantego Pawluśkiewicza, do wierszy m.in. Leszka Aleksandra Moczulskiego, Juliana Tuwima, Adama Mickiewicza, Bolesława Leśmiana. Koncertował w Europie, Ameryce i Australii. W grudniu 2001 r. dostał pierwszą Złotą Płytę za album "Dni, których nie znamy", wydany w serii Złota Kolekcja, sprzedany w liczbie 50 tys. egzemplarzy.

Ostatnia płyta Grechuty, zatytułowana "Niezwykłe miejsca", ukazała się w 2003 r. W tym samym roku nagrał też z zespołem Myslowitz piosenkę "Kraków".

Praktycznie przez całe dorosłe życie cierpiał na chorobę afektywną dwubiegunową. "Od stanów euforii przechodził bardzo łatwo do stanu skrajnej depresji. To rujnowało jego życie rodzinne i artystyczne. Widzom czasem mogło się wydawać, że Marek jest nietrzeźwy, a on w tym czasie przeżywał atak choroby" - powiedziała Marta Sztokfisz w radiowej Dwójce (2013).

Podczas 43. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki "Opole 2006" Marek Grechuta dostał Grand Prix za całokształt twórczości, a jego piosenki zaprezentowane zostały podczas koncertu "Świat w obłokach". W Alei Gwiazd Polskiej Piosenki na opolskim Rynku wmurowano gwiazdę Marka Grechuty, którą odsłonił kompozytor największych przebojów artysty Jan Kanty Pawluśkiewicz. Choroba nie pozwoliła artyście przyjechać do Opola.

Marek Grechuta zmarł 9 października 2006 r. w Krakowie. (PAP)

Autor: Paweł Tomczyk

top/ aszw/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%