- Po pierwsze, nie powinniśmy się bać stosowania tych procedur. Ani my - lekarze, ani pacjenci - podkreślił kierownik Pracowni Hemodynamiki w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym i prof. Uniwersytetu Radomskiego. Dodał, że koronarografia czy angioplastyka nie powinny być wykonywane "od wielkiego dzwonu", są to bowiem w obecnej chwili zabiegi dostępne i z tych możliwości powinniśmy czerpać. Trzeba działać zawczasu, bo w kardiologii szczególnie, tak istotne jest zapobieganie pewnym problemom.
Kardiologia interwencyjna jest w Polsce na wysokim poziomie, ale nadal wiele zależy od świadomości zarówno pacjentów, jak i lekarzy. Ważne jest, by nie przegapić momentu, w którym z sercem dzieje się coś niedobrego - powiedział PAP z okazji Światowego Dnia Serca dr hab. nauk med. Wojciech Dworzański.
Jego zdaniem wśród wielu lekarzy nadal pokutuje jednak pogląd, że koronarografia i angioplastyka - jako zabiegi inwazyjne - są ostatecznością, pozostawioną na tzw. "później", czyli wtedy, gdy zostaną wykorzystane już tradycyjne metody leczenia lub gdy te nie przynoszą spodziewanego efektu.
- Niejednokrotnie jednak - jak pokazują badania i praktyka - w przypadku schorzeń kardiologicznych czas nie działa na korzyść pacjenta i niewłaściwie leczony chory prędzej czy później trafia do nas z zawałem - zauważył dr Dworzański.
Dlatego, jak - podkreślił - niezwykle istotne jest szybkie wykrycie zaburzeń pracy serca. - Duża w tym rola lekarza pierwszego kontaktu, który badając pacjenta, chociażby poprzez osłuchiwanie serca jest w stanie wychwycić nieprawidłowości - powiedział kardiolog.
Bardzo ważny jest też dobrze przeprowadzony wywiad medyczny. - Jeśli na wizytę przychodzi pacjent, nawet ten młody, i zgłasza nietypowe objawy, dolegliwości bólowe w klatce piersiowej, osłabienie wydolności fizycznej, to lekarz powinien dopytać o wywiad chorób serca w rodzinie. Jeśli pacjent potwierdzi, wówczas lekarzowi powinna zapalić się czerwona lampka - zaznaczył lekarz. Pacjent powinien rozpocząć badania diagnostyczne. Zwłaszcza że - jak podkreślił - coraz młodsze osoby przechodzą zawał, a w ich przypadku - niestety - rokowania są często gorsze niż u starszych.
- Mieliśmy niedawno 30-letniego pacjenta z nietypowymi bólami w klatce piersiowej. Zrobiliśmy koronarografię - gdzie uwidoczniliśmy krytycznie zwężoną tętnicę. Właściwie to serce pracowało na włosku. Niestety, w piątej dobie od zabiegu doszło do pęknięcia serca - pacjent zmarł - to był niedoszły pan młody - takie historie i nam "łamią serca" - opowiedział prof. Dworzański.
Lekarz, pytany o powody chorób serca, wymienił oprócz wrodzonych wad, głównie siedzący tryb życia, nikotynizm, nadciśnienie, złą dietę skutkującą wysokim cholesterolem i wszechobecny stres.
- Wielu pacjentów nawet nie wie, że ma skoki ciśnienia i podwyższony cholesterol - zaznaczył prof. Dworzański. - A jeśli nawet przypadkiem się o tym dowiedzą, tłumaczą to sobie właśnie stresem, wypitą wcześniej kawą czy zjedzonymi wczoraj burgerami - dodał. Tymczasem - już na tym etapie - konieczne jest nie tylko przestrzeganie tradycyjnych zaleceń lekarzy, czyli większa aktywność, zdrowa dieta, ale często też przyjmowanie leków regulujących ciśnienie i obniżających poziom cholesterolu.
- W dalszej kolejności kardiolog zaleca wykonanie m.in. badania echa serca, wysiłkowego EKG i w zależności od wyników - następuje szybka kwalifikacja, czy trzeba robić "zwiadowczą" koronarografię, czy nie - zaznaczył Dworzański.
Lekarz zauważył, że koronarografia i angioplastyka stały się w ostatnich dwóch dekadach standardowymi procedurami w kardiologii interwencyjnej. Są one często ze sobą ściśle powiązane.
- Koronarografia jest procedurą diagnostyczną - pozwala ocenić stan i stopień zwężeń w tętnicach wieńcowych oraz wskazuje na konieczność leczenia zabiegowego - wyjaśnił.
Badanie wykonuje się przez wprowadzenie cewnika do tętnicy, podanie kontrastu oraz rejestrację obrazu naczyń i ich ocenę na tej podstawie.
Angioplastyka jest natomiast zabiegiem leczniczym, najczęściej wykonywanym bezpośrednio po stwierdzeniu zwężenia podczas koronarografii, choć może być też zaplanowana oddzielnie. Celem zabiegu jest przywrócenie prawidłowego przepływu krwi w naczyniu wieńcowym oraz zapobieganie zawałowi serca.
Dr Dworzański podkreślił, że kardiologia interwencyjna jest w Polsce na bardzo wysokim poziomie. Może o tym świadczyć fakt, że jesteśmy w czołówce krajów z najniższą śmiertelnością w ciągu 30 dni po zawale - na poziomie około 5,5 proc. (według danych OECD).
Duża w tym zasługa - jak wskazał - rozwiniętej sieci pracowni hemodynamiki działających przez całą dobę w większości dużych szpitali specjalistycznych. To tam właśnie trafiają pacjenci z zawałem.
Jak wynika z danych Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, takich placówek, które wykonują koronarografię i angioplastykę jest w Polsce ok. 70. - W niektórych większych miastach, jak np. Radom, są nawet dwa tzw. CathLaby - w obydwu szpitalach specjalistycznych. I obydwie pracownie mają co robić - podkreślił prof. Dworzański. - W samym tylko Radomskim Szpitalu Specjalistycznym wykonuje się rocznie po ok. 2,5 tys. zabiegów koronarografii i angioplastyki - dodał.
Kardiolog przypomniał, że w przypadku zawałów kluczowa jest tzw. złota godzina - to umowny czas, w którym pacjent powinien jak najszybciej trafić pod specjalistyczną opiekę medyczną.
- Jeśli jest to nawet "złote 90 minut", to najprawdopodobniej w ogóle nie dojdzie do uszkodzenia serca i nie będzie żadnych powikłań. - Im dłużej trwa jednak okluzja naczynia i niedokrwienie mięśnia sercowego, tym rozleglejszy jest obszar martwicy i tym gorsze rokowanie dla pacjenta - powiedział prof. Dworzański. Według niego praktyka pokazuje, że odsetek uratowanych chorych z zawałem jest duży także w grupie pacjentów trafiających do szpitala w ciągu 6 godzin od wystąpienia objawów zawału, jednak w tej sytuacji powikłania mogą być poważniejsze.
- Kwestia śmiertelności w wyniku zawału to już nie kwestia problemów w służbie zdrowia. My, czyli pogotowie, pracownia hemodynamiki, jesteśmy w stanie zmieścić się w tych 90 minutach, pod warunkiem, że pacjent niezwłocznie po pojawieniu objawów zgłosi się po pomoc - zastrzegł lekarz.
Specjalista wskazał, że społeczeństwo nadal wymaga edukacji zdrowotnej. I jak podkreślił - po raz kolejny przestrzega, by nie zwlekać z wezwaniem karetki i nie bagatelizować takich objawów, jak: silny ból lub dyskomfort w klatce piersiowej często opisywany jako gniecenie, ucisk, pieczenie, ściskanie, który nie ustępuje mimo zmiany pozycji czy napicia się wody. Często towarzyszy temu promieniowanie do lewego ramienia, barku, szczęki, pleców, a czasem do obu barków lub górnej części brzucha. (PAP)
ilp/ dki/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz