Pochodzący z Krasnegostawu, obecnie najczęściej przebywający w Zaburzu w powiecie zamojskim, Łukasz Furmanek, przez około rok uczył nepalskie dzieci i budował dla nich szkołę. Do kraju wrócił na krótko przed tym, jak Nepal nawiedził największy od wielu lat kataklizm - trzęsienie ziemi.
Japhe Village Development Commitee leży w dystrykcie Dolakha około 180 km na zachód od Kathmandu na wschodnim zboczu doliny rzeki Tamakoshi w paśmie Mahabharat.
Miejscowa nepalska ludność żyje tam z rolnictwa - na tarasowych polach uprawia się tu głównie zboża. Hoduje się także kozy i kury. Wszystko przy użyciu prymitywnych narzędzi i wielkim nakładzie pracy. Wielu ludzi migruje do Indonezji, Malezji, krajów Półwyspu Arabskiego oraz Indii, by zasilić rodzinny budżet - jest to zjawisko charakterystyczne dla całego kraju.
I to właśnie w takich warunkach Łukasz Furmanek, z wykształcenia geograf i kulturoznawca, koordynował prace wolontariuszy. Jak mówi była to przemyślana decyzja:
- Zdecydowałem się zaangażować w ten projekt zmęczony kolejnym pobytem w Wielkiej Brytanii, chęcią uczynienia czegoś sensownego i satysfakcjonującego, urzeczony wizją życia w nepalskiej wiosce oddalonej od szlaków turystycznych, gdzie nadal można rozkoszować się przyjazną atmosferą, szacunkiem dla przybysza, doświadczyć tradycyjnej kultury. Zasymilowałem się z lokalną mikrospołecznością, zaakceptowano mnie. Japhe stało się moim domem.
-Byłem zaangażowany w działalność HIMSA (Himalayan Spirit Academy) i projektu Bulid School for Nepal, których pomysłodawcą i liderem jest młoda rosyjska para: ekonomistka Olesia Chalikowa i architekt Roman Gek. Zdecydowali się wesprzeć ideę HIMSA, gdy napotkali podczas wędrówki po Himalajach założyciela Himalayan Spirit Academy - Krishnę Gautam. Krishan zapytał, czy byliby oni skłonni zorganizować kilka komputerów dla szkoły? Roman - znający realia - odrzekł, że pierwej chciałby ujrzeć rzeczoną szkołę. Gdy przybyli do Japhe, ich oczom ukazał się zespól bambusowych baraków, okrytych blachą i oblepionych niechlujnie gliną. Zapytali Krishnę na cóż mu komputery, jeśli nie posiada miejsca, by je ulokować i skonstatowali: "potrzebujecie szkoły" - relacjonuje Łukasz Furmanek.
-Ludność potrzebuje wody pitnej lub tabletek oczyszczających wodę, bo istnieje wysokie ryzyko epidemii cholery i tyfusu. Potrzebna jest też żywność, odzież, materiały na odbudowę gospodarstw oraz konstrukcję tymczasowych schronów, czyli prymitywne konstrukcje z plandeki i drewna chroniące przed deszczem i słońcem.
- Obecnie organizacją transportu i dystrybucją dóbr zajmują się wolontariusze German Martinez (USA) i Szuszma Karki (Nepal), z którymi współpracowałem jako członek ekipy budowlanej i ciała pedagogicznego Himalayan Spirit Academy. Roman i Olesya opuścili Nepal 19 maja. Projekt kontynuowany jest przez wolontariuszy pod przewodnictwem Davida Cermaka i Germana Martineza.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu roztocze.net. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz