Zamknij

100-letnia mieszkana Gminy Zamość

10:21, 24.01.2020 GOK Gminy Zamość, GOK Gminy Zamość na podstawie życiorysu przekazanego przez najbliższych członków r Aktualizacja: 10:27, 24.01.2020
Skomentuj  Obraz klimkin z Pixabay Obraz klimkin z Pixabay

W najbliższą sobotę (25.01.) w świetlicy w Sitańcu odbędzie się uroczystość z okazji setnych urodzin mieszkanki podzamojskiej wsi Sitaniec.

Termin: sobotę (25.01.) o godzinie 15:00

Miejsce: świetlica w Sitańcu, Gmina Zamość, Sitaniec 286, 22-400 Zamość

Pani Stanisława Ciupa, z domu Kuźmińska, urodziła się 22 stycznia 1920 roku w małej miejscowości Owadno, gmina Werba, niedaleko Włodzimierza Wołyńskiego. Uczęszczała do 4-klasowej szkoły powszechnej w Owadnie. Okres dzieciństwa Jubilatka wspomina jako bardzo radosny etap jej długiego życia. Wychowywała się w środowisku wielokulturowym, gdyż w Owadnie, poza Polakami, którzy stanowili większość, mieszkało zgodnie jeszcze kilka rodzin ukraińskich oraz trzy rodziny żydowskie. Na 2 lata przed wybuchem II wojny światowej, Pani Stanisława jako 17-latka wyszła za mąż za Aleksandra Szewczuka, i zamieszkała w Stasinie /gmina Grzybowica/. Wspólnie doczekali się czwórki dzieci, ale ostatnie zmarło niedługo po porodzie w 1942 r. Zanim Niemcy najechali Związek Radziecki, lokalne władze sowieckie wpisały rodzinę Pani Stanisławy na listę do wywozu na Sybir. Zapobiegliwa Jubilatka zgromadziła wówczas aż 2 worki sucharów na podróż w nieznane. Szczęściem w nieszczęściu był atak Niemiec na Rosję, dzięki czemu rodzina Szewczuków uniknęła wywózki. Do dziś nie wiadomo co było gorsze: wywózka na Sybir czy niemiecka okupacja. W tym czasie mąż Pani Stanisławy wstąpił w szeregi Armii Krajowej, dlatego w wychowaniu dzieci pomagały w domu dwie młode dziewczyny spoza rodziny, z których jedna była prawdopodobnie Żydówką. Pani Stanisława, pomimo ogromu prac domowych i gospodarskich, aktywnie zaangażowała się we wspieranie męża i walczących Polaków. Bardzo często wykazywała się nadprzeciętną odwagą, by pomóc innym w potrzebie. Pewnego razu mąż zlecił jej przewiezienie broni dla partyzantów do umówionego miejsca w lesie. Pani Stanisława, przewidując problemy, posadziła na wozie z ukrytą bronią całą trójkę swoich dzieci dla odwrócenia uwagi Niemców. W momencie kontroli dzieci zaczęły mocno płakać, co spowodowało, iż Niemcy odstąpili od szczegółowego przeszukania wozu i pozwolili jechać dalej. Zadanie zostało wykonane.
W 1943 roku cała Rodzina Pani Stanisławy wraz z dwiema pomagającymi dziewczynami zostali zmuszeni do przeprowadzki do Włodzimierza, ponieważ we wsiach nasilały się ataki nacjonalistycznych band ukraińskich, a dom Pani Stanisławy stał pod lasem więc był jeszcze bardziej narażony na napad. Aby ratować życie trzeba było zostawić całe gospodarstwo, zgromadzone zapasy żywności i zboża, a także zwierzęta. Czasem po żywność przyjeżdżał tu teść Pani Stanisławy, co było bardzo niebezpieczne. W tym czasie mąż Aleksander został ranny, a następnie z powodu gangreny stracił nogę. Następnym istotnym etapem w życiu Jubilatki było przesiedlenie rodziny do Werbkowic pod Hrubieszowem, co nastąpiło już w 1945 roku. W lipcu tego roku urodziło się kolejne dziecko Stanisławy i Aleksandra. Było ciężko, bo w jednym domu mieszkało początkowo aż pięć innych rodzin. Jesienią mąż został aresztowany przez UB i osadzony w więzieniu w Hrubieszowie. Potem aresztowano teścia, a następnie brata i ojca Pani Stanisławy. Wszyscy byli torturowani. Mąż Aleksander w Wigilię Bożego Narodzenia 1945 r. zdecydował się uciec z więzienia, ale po dwóch miesiącach zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach, o czym Pani Stanisława dowiedziała się dopiero 4 miesiące później. Kolejne lata były dla samotnej matki czworga dzieci bardzo trudne. Często musiała liczyć na dobroć i wsparcie innych. W roku 1954 Pani Stanisława zdecydowała się ponownie wyjść za mąż za Władysława Ciupa, z którym miała dwójkę dzieci, ale pierwsze zmarło tuż po porodzie. Mimo przeciwności losu, Pani Stanisława z mężem i dziećmi stanowili szczęśliwą rodzinę. Prowadzili gospodarstwo rolne, a mąż dodatkowo pracował na kolei. W 1975 roku zmarł po chorobie mąż Władysław. Trudna sytuacja zmusiła Panią Stanisławę do podziału dużego gospodarstwa pomiędzy dzieci, sama zostawiła sobie jedynie niewielki ogródek warzywno-kwiatowy. Wtedy też zaangażowała się w działalność Koła Gospodyń Wiejskich w Werbkowicach. Dopiero w roku 2007, z uwagi na stan zdrowia, syn Jan zdecydował się wziąć mamę pod swoją opiekę, tym samym Pani Stanisława zamieszkała w Sitańcu pod Zamościem. Tu dożyła 100 lat. Pomimo trudnego i długiego życia oraz kłopotów zdrowotnych, Pani Stanisława nieustannie pozostaje uśmiechniętą i serdeczną osobą, bardzo optymistycznie nastawioną do życia. To nic, że pamięć płata już figle, a ciało przestało się słuchać - Pani Stanisława nadal dostrzega pozytywne strony i nigdy się nie skarży, nie narzeka, a przy tym pięknie i regularnie się modli.

(GOK Gminy Zamość, GOK Gminy Zamość na podstawie życiorysu przekazanego przez najbliższych członków r)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%