Obraz (nie)oczywisty Mirosława Chmiela to tytuł wystawy fotografii Mirosława Chmiela, którego wernisaż odbył się 12 grudnia w Hotelu Zamojskim. Zainteresowane osoby mogą zobaczyć prace artysty do końca stycznia 2025 r.
Rozmowa roztocze.net z autorem wystawy Mirosławem Chmielem.
PODCAST na naszym kanale You Tube:
https://www.youtube.com/watch?v=P09BK9KX94I
Obraz (nie)oczywisty dla tego, kto patrzy. A jak pan Mirosław patrzy na te fotografie, które nabrały innego wymiaru?
‒ To jest fotografia piktorialna. Początki miała w 1890 roku, czyli jeszcze w XIX wieku. Popularna była aż do lat 20-tych XX wieku. I tak powoli zanikła. Teraz tego typu fotografie wykonuje się współczesnymi metodami, bo aparatami cyfrowymi za pomocą programów graficznych. Upodobniona jest do tamtej. Tamte zdjęcia były wykonywane technikami gumy, przetłoku, bromooleju. Teraz, jak powiedziałem, za pomocą programów graficznych. Niektóre zdjęcia były obrabiane nawet w dwóch, trzech programach, żeby osiągnąć efekt taki jaki chciałem. W ogóle fotografia piktorialna, od niej zaczęła się fotografia artystyczna, ponieważ nie była to odbitka rzeczywista obrazu, taka jaki został sfotografowany, tylko była ingerencja autora w poszczególne zdjęcia. Czy to poprzez nakładanie filtrów, czy to też podczas gumy, wymywania farby i w pewnych miejscach obrazu więcej się wymywało, w innych mniej. Rozjaśniało cienie, przyciemniało pewne partie obrazu.
Także te odbitki, które wychodziły, były zupełnie inne. Nawet wychodząc z tego samego negatywu, każda była inna. Nie dały się powtórzyć identycznie. Tak samo jak i te obrazy, jakbym w tej chwili zechciał powtórzyć ten, który zrobiłem, też się nie da, dlatego że inne zastosowanie filtra, czy inne zastosowanie pędzla, gdzie obraz rozmywam, rozjaśniam, przyciemniam, po prostu nie jestem w stanie tego tak samo zrobić. Jest to podejście indywidualne każdego artysty do obrazu, do tego świata, jaki on widzi, a nie jaki jest on oczywisty, rzeczywisty.
Poprzez piktorializm manipuluje się rzeczywistością, którą się widzi. Autor tych zdjęć, czyli pan Mirosław Chmiel, manipuluje. Dlaczego? W jakim to jest celu?
‒ Poprzez tę manipulację pokazuje się własną wizję świata. Nie takim, jaki on jest w rzeczywistości, tylko po prostu takim, jaki sobie wymarzę. Po prostu gdzieś tam w głowie przemyślę, jak by to pokazać. Pokazuję przeważnie architekturę na tych zdjęciach. Może to jest i fantazja troszeczkę, może to jest i takie, ale to jest na pewno odejście od oczywistości, od rzeczywistości.
To najświeższe pana fotografie z ostatniego roku. Co kryje się za tym obrazem (nie)oczywistym?
‒ Mogę powiedzieć np. na temat zdjęcia z Rynku Wielkiego w Zamościu, który jest na plakacie. Dlaczego nieoczywiste? No bo na pewno ten rynek tak nie wygląda. Obraz został zmanipulowany. Manipulacja polega na tym, że na tym obrazie są dwie trzymające się za rękę zakonnice idące przez rynek. Takie małe, czarne. Ja ich nie sfotografowałem w Zamościu. Może one były w Zamościu, może tędy przechodziły kiedyś. Ja je sfotografowałem w Przemyślu, tam na starówce przemyskiej i po prostu one znalazły się tutaj w Zamościu. I to nie jest oczywiste, czy one tu były.
Można się pokusić o stwierdzenie, że piktorializm, który pan też tworzy, ma coś wspólnego ze sztuczną inteligencją. To całkiem inny wymiar.
‒ Nie używam sztucznej inteligencji, po prostu te obrazy są przetworzone przeze mnie i przeze mnie tak zmanipulowane.
Tego typu fotografia nie jest dla każdego. To już jest wyższa szkoła fotografii. Trzeba już tę wiedzę mieć, umiejętności, żeby coś takiego stworzyć i żeby też sprowokować odbiorcę do myślenia.
‒ To jest przede wszystkim umiejętność obróbki w programach graficznych, a poza tym każdy z obrazów, które tutaj można obejrzeć, tworzyłem kilka razy. Z tego samego obrazu wyjściowego, z rzeczywistej, tej oczywistej fotografii powstawały pięć, dziesięć wersji, a dopiero wybrałem jedną, którą pokazałem na wystawie.
Dziękuję za rozmowę.
‒ Dziękuję.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz