Zamknij

Zaprezentowano film Triumf serca o życiu i śmierci św. Maksymiliana Kolbego

PAP 08:04, 14.08.2025 Aktualizacja: 08:07, 14.08.2025
Skomentuj PAP PAP

Premiera filmu "Triumf serca", opartego na historii św. Maksymiliana Kolbego, który w obozie Auschwitz oddał życie za współwięźnia, odbyła się w Warszawie w przeddzień 84. rocznicy śmierci franciszkanina.

Polska ma coś szczególnego do zaoferowania światu; św. Maksymilian Kolbe i jego walka o wolność, godność i miłość pośród wielkiego cierpienia to coś, czego świat bardzo potrzebuje - mówił Anthony D'Ambrosio, reżyser filmu "Triumf serca", którego premiera odbyła się w Warszawie.

Akcja filmu rozgrywa się w bunkrze głodowym, w którym św. Maksymilian Kolbe oczekuje na śmierć, jednak w licznych retrospekcjach widzowie mogą powrócić do wcześniejszych chwil z życia franciszkanina i jego towarzyszy.

Wcielający się w rolę ojca Kolbego Marcin Kwaśny powiedział PAP, że było to dla niego jak dotąd największe aktorskie wyzwanie.

- Nie dlatego, że musiałem zrzucić do tej roli dziesięć kilogramów czy zagrać po angielsku, ale ze względu na to, jak ciężko było ukazać proces dojrzewania do śmierci w celi głodowej. To było dla mnie najtrudniejsze do zagrania - zaznaczył.

Dodał, że podczas kręcenia filmu aktorzy spędzali po kilkanaście godzin dziennie w wilgotnej i zimnej celi, jedząc na obiad mikroskopijne porcje. - To bardzo nam pomogło ukazać dramat tej historii - ocenił.

Jak mówił, św. Maksymilian Kolbe nauczył go w tym czasie, iż nie warto ciągle skupiać się na sobie, swoich problemach i potrzebach, lecz trzeba umieć "wyjść poza siebie i skupić się na drugim człowieku".

- Kolbe jest uosobieniem bezinteresowności i służby. Przyszedł do Auschwitz i od pierwszych dni aż do ostatnich służył. Bóg powołał go tam, żeby był z tymi więźniami - stwierdził Kwaśny.

Zdaniem odtwórcy roli Kolbego, św. Maksymilian zmienił współwięźniom perspektywę umierania. - Wcześniej umierali w rozpaczy, bluźniąc i klnąc. Po tym, co zrobił dla nich Kolbe, umierali z pieśnią maryjną i modlitwą na ustach. On przywrócił im godność, towarzyszył im do samego końca. Pocieszał, był powiernikiem ich tajemnic, rozgrzeszał i dawał im nadzieję wbrew nadziei - powiedział.

Podkreślił, że film, choć opowiada o rzeczywistości bardzo trudnej, nie pozostawia widza w rozpaczy. - Na pewno widzowie wyjdą z kina z nadzieją w sercu - zastrzegł.

Reżyser filmu Anthony D'Ambrosio podkreślił, że Polska ma "coś szczególnego co może zaoferować światu". - Tym czymś jest niesamowita dusza. A św. Maksymilian Kolbe jest w wielu wymiarach uosobieniem polskiej tożsamości i duszy. Jego dążenie do walki o wolność, godność i miłość pośród wielkiego cierpienia i opresji - to coś, czego świat bardzo potrzebuje - ocenił.

Przyznał, że sam przeżył okres wielkiego cierpienia i to właśnie św. Maksymilian Kolbe stał się dla niego "ikoną tego, jak można towarzyszyć braciom w ich ciemności po to, by ich z niej wyprowadzić poprzez miłość".

- Proszę, nie zapominajcie w Polsce o Dziewicy Maryi (...), o duchu przekazywanym wam przez pokolenia poprzez łańcuch ludzi takich jak św. Maksymilian, którzy nieśli światło w miejsca, w których panuje mrok - zaapelował.

Franciszkanin o. Maksymilian Maria Kolbe trafił do Auschwitz 28 maja 1941 roku z więzienia na Pawiaku w Warszawie. W obozie otrzymał numer 16670. Pod koniec lipca 1941 roku z obozu uciekł więzień Zygmunt Pilawski. Za karę zastępca komendanta Karl Fritzsch wybrał dziesięciu więźniów i skazał ich na śmierć głodową. Wśród nich był Franciszek Gajowniczek, który zaczął rozpaczać. Wówczas ojciec Maksymilian wyszedł z szeregu, zbliżył się do Fritzscha i poprosił o zastąpienie współwięźnia. Esesman zgodził się.

O. Kolbe po dwóch tygodniach męki wciąż żył. 14 sierpnia 1941 r. został uśmiercony przez niemieckiego więźnia-kryminalistę Hansa Bocka, który wstrzyknął mu zabójczy fenol.

Franciszek Gajowniczek przeżył wojnę. Zmarł w 1995 r. w Brzegu na Opolszczyźnie w wieku 94 lat. Pochowany został na cmentarzu przyklasztornym franciszkanów w Niepokalanowie.

Polski franciszkanin został beatyfikowany przez papieża Pawła VI w 1971 r., a kanonizowany przez Jana Pawła II jedenaście lat później. Stał się pierwszym polskim męczennikiem podczas II wojny, który został wyniesiony na ołtarze.(PAP)

iżu/ sp/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu roztocze.net. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%