Spodziewaliśmy się trudnego meczu i tak też było. Żółto-czerwoni przegrali na wyjeździe z KS Viret CMC Zawiercie 31:33 (16:15), grając poniżej oczekiwań szczególnie w defensywie.
Prowadzenie w tym meczu dał nam Konrad Bajwoluk , ale gospodarze błyskawicznie odpowiedzieli. Przez kwadrans (do stanu 7:7) mieliśmy więc wet za wet i żadnej z ekip nie udawało się odskoczyć rywalowi. W tym okresie Viret dwukrotnie zaskoczył Padwę szybkimi atakami, a w odpowiedzi Karol Małecki trafił bezpośrednio z rzutu wolnego (rzadkość w szczypiorniaku). Żółto-czerwoni mieli przebłyski dobrej gry, kilkukrotnie z impetem kończył akcje Tomasz Fugiel , na kole ładnie pokazywał się Karol Małecki, a z prawego skrzydła trafiał Łukasz Szymański . Generalnie jednak nie potrafili narzucić miejscowym swoich warunków. Gdy zamościanie odskakiwali już na dwie bramki (7:9, 8:10, 10:12, 12:14), to po chwili ponownie był remis. Defensywa lidera nie była tak szczelna i agresywna jak zazwyczaj, co gospodarze wykorzystywali z zimną krwią. Na przerwę Padwa schodziła więc, prowadząc tylko 16:15.
Po zmianie stron wynik ponownie oscylował wokół remisu. W 35 min. ambitni gospodarze wyszli na prowadzenie (19:18), co zwiastowało kłopoty lidera. W kolejnych minutach zamościanie grali nieskutecznie, a rosły Filip Jarosz bronił jak w transie. Po drugiej stronie boiska nie mylił się niemal wcale Mateusz Bugaj i w 43 min. miejscowi prowadzili już 26:21. Padwa nie byłaby sobą, gdyby nie ruszyła do odrabiania strat. Sposób na bramkarza miejscowych znaleźli Hubert Obydź i Tomasz Fugiel (13 bramek w meczu) i na 8 minut przed końcem zawiercianie prowadzili już tylko 28:27. Gdy wydawało się, że zespół Marcina Czerwonki dopadł już rywala, to przytrafiły mu się głupie kary (zła zmiana, krytykowanie orzeczeń sędziowskich) i rywale odskoczyli na 30:27. Padwa dwukrotnie dochodziła jeszcze rywali na jedną bramkę, a w końcówce grała z przewagą zawodnika. Niestety, miejscowi niemal wszystkie swoje ataki kończyli bramkami, zasłużenie wygrywając 33:31 (15:16).
" - W porównaniu do ostatnich spotkań zagraliśmy słabiej w defensywie. To obrona miała być naszą mocną stroną, natomiast rywale znajdowali w niej sporo luk. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać i Viret swoim rozegraniem nas nie zaskoczył. Tyle tylko, że nie potrafiliśmy odpowiednio reagować. Stanęliśmy naprzeciwko zespołu, który w obronie szarpał, przeszkadzał i bił, my natomiast na taki poziom determinacji się nie wznieśliśmy i to zadecydowało o końcowym wyniku" – ocenił spotkanie trener Marcin Czerwonka.
W najbliższą sobotę (24 kwietnia) o 18.00 przed nami kolejne ciekawe starcie. Tym razem do hali OSiR zawita Unimetal Recykling MTS Chrzanów, z którym mamy rachunki do wyrównania za porażkę w pierwszej rundzie.
VIRET CMC ZAWIERCIE – MKS PADWA ZAMOŚĆ 33:31 (15:16)
PADWA: Procho, Proć, Wnuk – T. Fugiel 13, Małecki 4, Obydź 4, Adamczuk 3, Szymański 3, Mehdizadeh 2, Mchawrab 1, Bajwoluk 1, Kłoda, Puszkarski, Adamczuk, Skiba, Pomiankiewicz.
Kary: 6 minut – 20 minut
Karne: 2 (2) – 6 (4)
Sędziowali: Andrzej Kierczak (Michałowice) oraz Tomasz Wrona (Kraków).
kibic03:18, 23.04.2021
0 0
No i tym sposobem Superliga frajersko została przegrana. 03:18, 23.04.2021